Dzisiaj uciąłem sobie arcymiłą pogawędkę z Inkubem o armii Wilhelma Zdobywcy. Zastanawialiśmy się nad obecnością konnych łuczników w armii Normanów. Oczywiście poza konkluzją o niesamowitym uroku historii okrytej mglistym całunem wieków zastanawialiśmy się nad jednym z wojaków Wilhelma wśród pogoni za pobitymi Sasami, który ewidentnie strzela do uciekających z końskiego grzbietu (na słynnej tkaninie z Bayeux). Być może Wilhelm posiadał w swojej armii oddział Węgrów lub Pieczyngów. Lub któryś z jego sprzymierzeńców przybył z takimi wojakami. Nie da się tego wykluczyć. A że właśnie skończyłem moją zabawę z Pieczyngami to pochwalę się nimi dzisiaj. Podobno nasz Bolesław Chrobry posiadał oddział 300 konnych łuczników ...
4 komentarze:
O, wlasnie, o tego mi chodzilo. Ciekawe, jak z tymi lucznikami bylo. Pogrzebalem dzis jescze w ksiazkach ale zadnej jednoznacznej odpowiedzi nie znalazlem. Nawiasem mowiac dzis mija DOKLADNA 945 rocznica tej arcyciekawej bitwy.
Now that is interesting!!
greetings
paul
Skoro wojowie Bolesława Chrobrego (co jest pewne) znajdowali się w armii Kanuta Wielkiego, która podbijała Brytanię na niedługo przed Wilhelmem, to dlaczego wśród Normanów nie mieliby znaleźć się Węgrzy albo Pieczyngowie - wielce prawdopodobne, ale ciekawe czy udowodnione. Globalizacja wbrew pozorom była wtedy dość spora :)
Łatwiej się podróżowało - bez paszportów i wiz (czyżby wzorzec dla układu z Schengen? :):):))wsiadało się na konia i w drogę, albo i pieszo ...
Prześlij komentarz