Następny koleś się wydłubał. Dzieciary się naśmiewały z niego, że ma za duży nochal. No to wsadziłem mu w łapska kubek i flaszkę wina. W końcu bo dniu pełnym pościgów i strzelanek żołnierzowi należy się chwila wytchnienia. No i karygodnie się pomyliłem poprzednio, bo to nie piechur tylko kawalerzysta (znowu spieszony): rotmistrz pierwszej brygady kawalerii narodowej wielkopolskiej z 1790. W końcu zaczynam się wstrzeliwać w Sejm Czteroletni ...
3 komentarze:
Świetnie Ci się udał! Dzieciary się nie znają :)
Duży nochal i cienkie nóżki - od razu widać, że to mazowiecki szlachciura z jakiegoś zaścianka :)
Taa, wg opisu zaścianek gdzieś w mojej zapyrzałej Wielkopolsce musiał być - pewnie napitek na bazie ziemniaczanej spożywa szacowny żołnierz:) Dzięki Yori - już biorę się za następnego, tym razem będzie bardziej bojowy:):)
Prześlij komentarz